Bal
3 sierpnia 2012
Wczorajsze zachowanie Coopera upewniło Natallie, że dobrze robi wyjeżdżając. Był wściekły na nią z niewiadomego powodu. Może dowiedział się, że rozmawiała z Johnem, ale to przecież to była tylko rozmowa. Poza tym nie jest jego własnością. Ma prawo rozmawiać z kim chce i kiedy chce. W końcu to jej życie. A jemu da nauczkę. Zrobi się na bóstwo i w ogóle nie będzie zwracała na niego uwagi. Będzie się świetnie bawiła. I może zatańczy z Johnym? Może. Przecież ma prawo to zrobić. A jutro wyjedzie i zapomni o nim. Co może nie być takie proste. Tamten pocałunek przypomniał jej, że nadal go kocha. Nadal kocha tego kretyna. Tylko jak można kochać? Jak można mu znów ufać. Jak spojrzeć w te błękitne oczy, które sprawiają, że się topisz wiedząc, że Cię już raz okłamały? Teraz nie miała czasu szukać odpowiedzi na te pytania. Było już po 14 i za 2 godziny przyjedzie Cecylia. Wyciągnęła czarną sukienkę i na nią spojrzała. Była odpowiedzią. I perfekcyjnie oddawała jej dzisiejsze samopoczucie
Spojrzała na swoje dłonie. Nadal były na nich szpecące rany, które chciała zakryć. Dziękowała w myślał Juliannie, że kupiła jej parę czarnych, koronkowych rękawiczek, które idealnie je zakryją. Zanim się obejrzała do jej pokoju zapukała Cecylia, a chwilę później zjawiła się również Julia. Zabrały się za makijaż i fryzury. Wyglądało to zabawnie; trzy dziewczyny siedzące na podłodze w sukienkach malują się, przeglądając w małych lusterkach. A właściwie to dwie same się malowały, gdyż Ceci i Julia uznały, że to one zrobią makijaż Nat. Wcześniej zastanawiała się czy godzina na przygotowanie to nie za dużo, lecz teraz martwiła się czy starczy. Wyrobiły się na szczęście na czas i już miała ubierać rękawiczki, kiedy usłyszały pukanie do drzwi. Wstała i niepewnie otworzyła je. Nikogo za nimi nie było. Na podłodze leżała tylko piękna, niebieska róża. Jej ulubiona. Podniosła ją i zamknęła drzwi
-Uuuuuuuuuuu.... czyżby tajemniczy wielbiciel o imieniu na C?
-Julia, ty lepiej zajmij się Brunem
Zachichotały i po dopracowaniu detali uznały, że Natallie 'spóźni' się 10 minut. Julianna i Cecylia już wyszły. Kiedy zeszły na dół wszyscy już byli. Również Cooper. Obserwował je, jakby wypatrywał Nat. Później zacisnął ręce w pięści i udał się gdzieś na środek sali. Była najwidoczniej zdenerwowany. Cecylia i Julia znalazły miejsce przy stoliku naprzeciw tego, gdzie siedział Bruno, Coop i John. Pierwsza piosenka zaczęła grać, a później druga i wtem w drzwiach stanęła Natallie. Wszystkie oczy były skierowane na nią, a zwłaszcza te Coopera. John od razu zerwał się z krzesła i podszedł do niej. Podał jej rękę i poprosił do tańca. Zgodziła się, przecież była wolna. Mogła tańczyć z kim chce. Czuła cały czas na sobie wzrok Coopa. Raz spotkała też jego wzrok pełen zazdrości. Po skończonym tańcu udała się do stolika
-Widziałaś? Wnet szklankę zbił
-Ciszej, bo Cię usłyszy
-Nie, wyszedł gdzieś
-Mhm, mnie jakoś to nie interesuje
Natallie uśmiechnęła się do siebie. To był świetny wieczór, przynajmniej tak się rozpoczynał. Dziewczyna spojrzała na swoje słonie w rękawiczkach. Doskonale maskowały rany. Na początku oczywiście skóra delikatnie ją piekła, jednak po chwili przestała
-Szkoda, że już tu nie będziesz
-Będę wpadała, obiecuje
-I będziesz pamiętała o moich radach?
-Oczywiście, będę nawet jeszcze gorsza -roześmiały się
-Uważaj, idzie
-Ale, k... -nie zdążyła dokończył bo poczuła dłoń na ramieniu
-Idziemy zatańczyć
-Ale ja nie mam ochoty z tobą tańczyć
-Ja Ci się nie spytałem, ja Ci to oznajmiłem
Wstała nie chcąc robić scen i nie pewnie podała mu rękę. On natomiast wziął również jej drugą dłoń, po czym ściągną z nich rękawiczki
-Ale...
-Nie potrzebne Ci są -pociągnął ją na parkiet
Przetańczyli razem jedną piosenkę, po której ona chciała odejść, jednak nie pozwolił jej na to
-Jeszcze nie -mocniej ją objął
-Coop, przerażasz mnie
-Wiem, ale też wiem, że strasznie Cię kocham
-Coop..
-Nic nie mów, proszę
Posłuchała go. Dała tak jakby mu szansę. Tańczyła z nim. Odezwała się.
-Mówiłem Ci już, że jesteś cudowna?
-Coop...
-To teraz Ci powiem: Jesteś cudowna
-To nie jest takie proste
-Jest
-Wcale...
-Daj się ponieść chwili -wyszeptał i pocałował ją
Najpierw chciała go odepchnąć, po czym zdecydowała się go posłuchać. To tylko pocałunek. Który przypominał jej uczucia do niego
-Teraz możesz iść
-Dziękuję-odeszła kawałek, po czym znów ją przyciągnął i pocałował
-A właściwie teraz
Poszła do siebie i jeszcze pełna emocji napisał list do niego........
*********************************************************************************
Cześć! To już przed ostatni rozdział. Został epilog :(
Obiecałam, że się nie popłaczę, więc postaram się dotrzymać słowa. Nie z powodu końcówki, ale mogę przecież z innego powodu:
Ja się popłakałam, nie wiem jak wy. A wracając do bloga.......
Później chciałabym mieć troszkę przerwy, mam nadzieję, że to zrozumiecie. I wrócę, obiecuję z drugą częścią serii. Mam nadzieję, że to zrozumiecie
Później chciałabym mieć troszkę przerwy, mam nadzieję, że to zrozumiecie. I wrócę, obiecuję z drugą częścią serii. Mam nadzieję, że to zrozumiecie
Pozdrawiam
Laur Cia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz