sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 21


Druga Twarz
Następnego dnia Coop nie umiał znaleźć sobie miejsca. Martwił się o Natallie i ani trochę nie uspokoiło go tłumaczenie ich wychowawczyni, że rany na rękach dziewczyny są spowodowane wypadkiem. Jakoś ubłagał Cecylię, by dała Nat książkę, mówiąc, że jest od niej. Nie spodziewał się jednak, że Natallie się domyśli i przyjdzie tu, rzucając w niego nią. Wyglądała tak pięknie, że miał ochotę ją pocałować, jednak wiedział, że nie mógł tego zrobić. Nie teraz. Później z łatwością wkręcił się w sztukę i wykorzystał sytuację, gdy stary reżyser, kolega jego taty nie mógł się nią zająć. Zmienił tą starą na tą opartą o 'Rock Me', mając nadzieję, że to pomoże mu udobruchać ukochaną. Lecz i to nic nie dało. Jego kłamstwo było jak przekleństwo. Zastanawiał się co by było, gdyby powiedział jej od początku prawdę. Czy uciekłaby? Czy może została? Czy dalej kochałaby? Czy może nie? Czy byłaby z nim? Czy zostawiła? Wiele pytań i wiele niewiadomych. Chciał ją odzyskać. Znowu poczuć w swych ramionach. Móc powiedzieć, jak bardzo ją kocha i żałuje. Musiał do tego dążyć, bo inaczej jego zakazany kwiat, który z takim wielkim trudem się otworzył troszkę, zamknie się na wieki. A może już się zamknął? Może już go nie otworzy? Nie, nie, nie mogło być za późno! Po prostu nie mogło. Ostatnią szansą był jutrzejszy bal. Bal od którego wszystko zależało. Bal, który mógł wszystko zmienić. Wszystko naprawić, a również wszystko jeszcze bardziej zniszczyć. Choć chyba bardziej już się nie dało.
-Bruno, nie wiesz czy Nat idzie jutro na bal?
-Stary nie powiem Ci
-No proszę
-Już dość sobie nagrabiłeś, a ja nie chcę stracić Julianny
-Nie wydam Cię, pliss
-Idzie, tyle Ci powiem
-Wielkie dzięki
-Ale jak mnie wydasz to zamiast amora będzie Ci potrzebny OIOM, pamiętaj
-Zapamiętam, dzięki
Poszedł na dół a później do kwiaciarni. Kupił najpiękniejszą różę. Była niebieska. Taka niespotykana, jak Natallie. Były do siebie bardzo podobne. Tajemnicze. Skryte. Drobne. Delikatne. Wrócił do placówki i wstawił kwiat do szklanki z wodą. Usiadł i zaczął się zastanawiać nad spektaklem. W końcu był reżyserem! Przypomniał sobie pierwszą scenę, w której bohater wyznaje bohaterce miłość. Zamknął oczy i dał wyobraźni przejąć kontrolę. Wyobraził sobie tę scenę nie w formie mówionej, tylko w formie tańca. Za każdym razem kiedy on chce ją obrócić, dotknąć jej ręki, spojrzeć w oczy, ona ucieka, aż w końcu ich dłonie robią serce, po czym znowu ona ucieka. Wyobraził sobie w tej scenie ich. Otworzył oczy i wszystko zapisał na kartce. Jego nauczyciele mieli rację, nadawał się to tego. Mógł zostać reżyserem. Jego wyobraźnia nadawała się do tego. Także dzięki Natallie. Była jego muzą. Zainspirowaniem. Wszystkim co miał. Co było najcenniejsze. Nie potrzebował niczego, tylko ją obok. Tak, kochał ją. Chyba od pierwszego wejrzenia, pierwszego wypowiedzianego przez nią wyrazu, pierwszego uśmiechu. Ale zniszczył to. Kolejny raz okazał się pieprzonym dupkiem, o czym dobrze wiedział. Teraz chciał to naprawić. Nawet jakby miał zginąć. Była tego warta
-Jeżeli chcesz odzyskać Natallie to musisz się pośpieszyć -z obłoków wyrwał go Bruno
-O czym ty gadasz?
-o tym, że John chce ją zaprosić na bal, o ile jeszcze tego nie zrobił. Rozmawiali ze sobą, była uśmiechnięta
Że jak? Nikt nie będzie podrywał jego Natallie! Nikt! Natallie jest jego!
-Jaja sobie ze mnie robisz?!
-Nie, widziałem ich
-Gdzie ona teraz jest! -powiedział to ostrzejszym tonem niż chciał
-Ale zaraz, ty chyba nie chcesz...
-Chce z nią pogadać -przerwał mu - Gdzie jest?
-U siebie
-Dziękuję
Wstał i poszedł do drugiego skrzydła. Szedł pewnie, mimo, że szalały w nim emocje. Oczami wyobraźni już wyobrażał sobie jak się całują. A przecież to on miał ją całować!  To on miał być jej chłopakiem, a nie John! Zaszedł pod drzwi i usłyszał śmiech zza nich. Rozróżnił wśród głosów Nat, Julię i Cecylię. Zapukał. Nikt mu nie otworzył. Później drugi i trzeci raz. Był siekły. Zapukał ostatni raz po czym sam wszedł. Zobaczył na twarzy Natallie zdziwienie i złość. Wstała gdy zrobił krok w przód. Podszedł do niej:
-Idziesz. Jutro. Ze. Mną. Na. Bal -wycedził przez zęby po czym ją pocałował
Jak się spodziewał odepchnęła go i wysłała do diabła

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz