wtorek, 19 stycznia 2016

Rozdział 19

Znalezione obrazy dla zapytania lody

Lody lekarstwem 
Natallie obudziła się koło 14. Wstała i wyjrzała przez okno. Była bardzo ładna pogoda. Na zewnątrz było sporo dzieci. Odeszła od okna i zauważyła, że ktoś zerwał resztę nieszczęsnego papieru. Usłyszała pukanie do drzwi i walczyła ze sobą czy otworzyć.
-Proszę
Drzwi się otworzyły i ku jej uciesze stanęła w nich Cecylia
-Mogę?
-Tak -zamknęła drzwi
-Jak dobrze Cię widzieć
-Mhm
-Przepraszam, że Ci powiedziałam
-Nie, wolę wiedzieć
Cecy podała jej róże
-To od Coopa
-Od Coopa powiadasz?
-Tak
-A więc -otworzyła okno i ją wyrzuciłą -Spadaj, Coop
-Wdajesz się we mnie
-W końcu mam świetną nauczycielkę
Obie się zaśmiały. Nat nigdy nie powiedziałaby, że będzie się tak dobrze dogadywała z królową. A jednak. Straciła chłopaka, zyskała koleżankę
-Będziesz na balu?
-Tak
-Świetnie. Bal jest na 17, więc przyjdę o 16 i zrobię was na bóstwo
-Ale po co?
-Zagramy mu na nosie
Jeszcze bardziej się roześmiały
-Zgoda -przytuliły się 
Żądza zemsty, cudowne uczucie, ale nadal czuła coś do Coopera. Chciała go nienawidzić. Chciała być na niego na zawsze siekła. Jednak oprócz złości nadal czuła do niego co innego. Uczucie, które powodowało, że serce biło jej szybciej
-Chyba potrzebny Ci kubeł lodów i głupia komedia
-Chyba, ale skąd weźmiesz lody?
-Ty mnie nie znasz. Mogę wszystko
Wyciągnęła ją z pokoju i zaciągnęła do kuchni. Otworzyła zamrażarkę i wyjęła całkiem spore pudełko czekoladowych lodów. Otworzyła je i podała Nat jedną łyżkę
-Spróbuj -zjadły po łyżce i wtedy do pomieszczenia weszła Julia
-A ja?
-Zakochanych, wieczór pozbywania się debili z życia nie liczy
-No, ej
-Żartuję, masz -podała jej łyżkę
Jadły lody czekoladowe, delektując się każdą łyżką. Były takie pyszne. Delikatne. Aksamitne. Słodkie. Pozwalały zapomnieć o wszystkim. I tak jak mówiła Cecylia, Coop wyleciał jej z głowy. Jego miejsce zajęły myśli o nadchodzącym balu. To już za trzy dni. Później jeszcze siedem i wyniesie się stad. Będzie żyła, bez myśli, że może go spotkać na korytarzu. Nie chciała go, chciała go wyrzuciać z swojego życia. Życia, które i tak już zmienił. Życia, które już nigdy nie będzie takie samo. Nic nie będzie miało tego samego smaku. Nic. Żaden poranek, noc, posiłek. Zmienił ją. Zmienił siebie. Zmienił wszystko
-Chyba zacznę śpiewać
-Wreszcie mnie posłuchałaś
-Mike też mnie przekonał
-Jedno dobro z tego człowieka
Roześmiały się
-Zaśpiewaj coś, proszę
-Nie, pobudzę wszystkich
-Proszę -zrobiły maślane oczy
-No okej -zaczęła śpiewać - People say we shouldn't be together. We're too young to know about forever. But I say they don't know. What they're talk-talk-talking about. Cause this love is olny getting stronger. So I don;t to wait any longer. I just want to tell the world that you're mine
-Piękne
-Skąd to znasz? Chyba kojarzę
-Od.... Coopera -spuściła głowę, po czym się uśmiechnęła- One Direction
-No tak, oni są boscy -Rozmarzyła się Cecylia -Liam jest taki cudny, albo Niall. Ten jego akcent ahhh
-Wolę Harrego, ma cudne włosy
-Lou najlepszy. Jest najprzystojniejszy i ma taki cudny głos
-Ty bądź cicho, ty masz Bruna -przypomniała jej Nat
-Trudnp. Mogę się trochę nim pozachwycać
-To prawda są boscy
-Chyba odpuścimy sobie fim, jest późno.
-Mhm. Branocka
-Raczej snów z naszymi boskimi
Śmiejąc się rozeszły do pokoi
*****************************************************************************
Cześć! Już  drugi dzień ferii jupi! Kolejne rozdziały napisane i smutna wieść. Powoli zbliżamy się do końca. Tak trochę smutno mi, a wam?
A i pragnę przeprosić moją przyjaciółkę za ten rozdział, Julka wybacz, musiałam xD
Pozdrawiam
Laur Cia

2 komentarze: