sobota, 23 kwietnia 2016

Rozdział 10 część 2




Adeline pomagała dzieciom w wykonywaniu plakatu na przedstawienie zakończające rok szkolny. Nie działo się dzisiaj nic specjalnego, zwykły dzień. A przynajmniej tak myślała
-Bardzo ładnie nam wyszedł!
-Proszę pani, ale te morze nie jest niebieskie
-W takim razie trzeba dodać trochę niebieskiej farby -starała się poprawić niesforny kosmyk włosów, który jakimś cudem wyplątał się z koka przy tym nie brudząc włosów rękoma od farby
Po kilku próbach udało jej się to. Usiadła obok dziecka, które próbowało namalować chmurki
-Nie poddawaj się. Jestem pewna, że dasz sobie radę
-Ale mi nie wychodzi!
-Pomogę Ci -wzięła drugi pędzelek i razem z podopiecznym dokończyła nieszczęsną chmurkę -No widzisz? Udało się
Chłopczyk się uśmiechnął i zaczął rysować drugą obok tej pierwszej
Po kilku minutach do pokoju weszła pani Rotson, przemiła kobieta która zajmowała się przyjmowaniem dzieci od rodziców i ich wydawaniem
-Adeline. Telefon do Ciebie
Dziewczyna wstała i zrobiła krok w przód jednak po chwili przypomniała sobie, że ma przecież ręce od farby i musi je umyć zanim dotknie telefon. Zanim dotknie czegokolwiek
-Chwilka, muszę umyć ręce od farby. Mogłaby pani powiedzieć, że za dosłownie dwie minuty oddzwonię?
Kobieta zmarszczyła brwi
-To raczej nie może czekać. Dzwonią ze szpitala
W momencie gdy usłyszała te słowa ugięły się pod nią nogi. Przestraszyła się niemiłosiernie. Przecież to mogło chodzić o Dominice, albo o jej mamę lub tatę... Jeszcze bardziej się przestraszyła. Drżąc podeszła do kobiety i wzięła od niej telefon
-Tak słucham..... Przy telefonie..... tak znam........oczywiście, przyjadę jak najszybciej będę mogła..... dobrze...... czy on jest przytomny?........ ja naprawdę muszę to wiedzieć.......... proszę.......... dobrze, do zobaczenia doktorze
Gdy oddała telefon zrozumiała w pełni co usłyszała.......... Thomas został postrzelony. Leżał w szpitalu.... przeczesała ręką włosy zapominając, że ma ją jeszcze ubrudzoną od farby
-Coś się stało? -z myślenia wyrwał ją głos kobiety
-Nie.. a właściwie tak.... Potrzebuje zastępstwa. Zadzwoni pani proszę po Angele?
-Oczywiście -kobieta wyszła z pomieszczenia
Ade zobaczyła w wiszącym lutrze, że ma włosy pofarbowane na niebiesko tam gdzie ich dotknęła. Od razu poszła umyć ręce a gdy wróciła dzieci nie pracowały już nad plakatem
-Coś się stało proszę pani? -spytały niemal chórem
-Nic takiego kochani.
-A czemu pani Angela ma przyjść? -spytały delikatnie zasmucone
-Ponieważ ja dostałam bardzo ważny telefon i muszę jechać do szpitala. Nie martwcie się. A teraz wracamy do pracy, dobrze?
Usiadła przy podopiecznych
-Chodzi o wujka, prawda? -nagle przy niej znalazła się jej córka
-Tak, Grace. Chodzi o wuja Thomasa. Nie martw się jednak
-Chcę jechać z tobą!
-Księżniczko, szpital to nie jest miejsce dla dzieci
-To chociaż go uściskaj i nie daj odejść -przytuliła się do niej
Po policzkach dziewczyny spłynęły łzy, w ogóle nie brała tej możliwości pod uwagę. Przecież Tho musiał żyć! Musiał! Nie mógł umrzeć! Chwyciła ją i objęła. Po chwili wszyscy byli przytuleni
-Już je.... nie przeszkadzam? -do sali weszła rudowłosa dziewczyna
-Nie -wytarła łzy -Dziękuję Ci bardzo
-Spoko, nie ma problemu, leć.
Adeline wzięła torebkę i wyszła z budynku. Zadzwoniła po taksówkę i po kilku minutach była w drodze do szpitala
*
Ade siedziała w szpitalu już od prawie trzech godzin i czekała na zakończenie operacji Thomasa
W między czasie napisała do Kate i poprosiła by razem z Jake'iem odebrała Grace i się nią zajęła chwilę. Była załamana, nikt nie chciał jej nic powiedzieć a co jakiś czas chodziła w tą i w tamtą pielęgniarka jednak nie chciała nic powiedzieć. Po kolejnym pół godziny wreszcie wyszedł lekarz
-Panie doktorze i co z Thomasem?
-Żyje. Przeżył operację ale było krucho. Przez kilka dni może być w śpiączce
-Dobrze, mogę go zobaczyć? Proszę

-Na razie muszę odmówić. Jego organizm jest zbyt słaby. Najbliższe godziny zadecydują o wszystkim ......................
*********************************************************************************
Cześć witam hello! Dziękuję wam, że 'wytrwaliście'! Dziękuję, że jesteście! Chyba za rzadko to mówię, ale bez was nie byłoby nic, nie byłoby mnie <3 Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba, pisany wczoraj na religii by na dzisiaj był (przepraszam księdzu Michale) <3 Czy Thomas umrze? Czy przeżyje? Co będzie dalej? O tym w następnych rozdziałach <3 I taka piękna piosenka na podsumowanie  rozdziału :
P.S: Zabijecie mnie jeżeli powiem, że moja wena znowu na coś wpadła? Hehe, niedługo się dowiecie na co :)
Pozdrawiam :)
Laur Cia 

czwartek, 14 kwietnia 2016

Cześć wszystkim. Niestety to nie rozdział, ale małe ogłoszenie. Z powodu natłoków zajęć w przyszłym tygodniu rozdział pojawi się najprawdopodobniej dopiero w sobotę 23 kwietnia br. Bardzo was wszystkich przepraszam i obiecuję, że jakoś to wam wynagrodzę
Do zobaczenia
Pozdrawiam 
Laur Cia 

sobota, 9 kwietnia 2016

Rozdział 10 część 1



Wypadki 

Adeline wstała rano i pierwsze co zobaczyła to pustkę. Była sama w pokoju, lecz była pewna, że poprzedniej nocy był tu Thomas. Usiadła na łóżku i spojrzała na zegarek. Wskazywał godzinę 7:02, czyli miała jeszcze półtorej godziny do wyjścia, w sam raz. Przeciągnęła się i podeszła do okna. Za oknem mimo wiosny pięknie świeciło słońce. Pogoda była naprawdę bardzo ładna, kilka chmurek na niebie a same niebo hipnotyzująco błękitne. Ludzie mimo wczesnej pory biegali po chodniku, przepychając się jeden przez drugiego a żółte taxi stały w rzędach tworząc niezły korek. Była pewna, że na dole kierowcy nawzajem przeklinają na siebie, drą się a w żółtych pojazdach siedzą jacyś biznesmeni, którzy nagle musieli skorzystać z tego środka transportu. Obok nich leży torba pewnie z laptopem a przy uchu telefon; zawzięta konwersacja i zdenerwowanie typu 'Szybciej, bo się spóźnię!'. Cóż... to był Londyn. Zabiegany Londyn. Ona miała szczęście, że nie musiała co rano wstawać o 5, pić dziennie 5 kaw i chodzić do terapeuty z powodu stresu w pracy. Ade mogła przyjść do pracy w jeansach, wstać o 7:30, a jedyny stres to o dzieci, jej podopiecznych. Była bardzo zadowolona ze swojej pracy, odpowiadała jej. Odwróciła się i dopiero teraz spostrzegła list na szafce przy łóżku. Podeszła i wzięła go do ręki
'Adeline. Przepraszam, że nie zostałem aż się obudzisz, ale niestety służba nie drużba. Dostałem rano wezwanie od komendanta, że jest strzelanina i musiałem jechać. Odezwę się jak tylko będę mógł, obiecuję. Miłego dnia!
P.S.: Przekaż proszę Grace, że jeszcze zrobię jej te naleśniki w kształcie odznaki policyjnej. Mam nadzieję, że mnie nie udusi'
Adeline się roześmiała. To było zabawne; taki duży facet a boi się dziecka. Chociaż nie, ona też chciała dla swojej córeczki jak najlepiej. Mimo to wyobrażenie policjanta, który budzi w ludziach respekt biegającego za małą dziewczynką i smażącego dla niej naleśniki jest śmieszny. Postanowiła, że nie będzie załamywała Grace i sama spróbuje zrobić obiecane naleśniki. Wyszła po cichu z pokoju i sprawdziła czy dziewczynka jeszcze śpi. Tak jak myślała, Grace drzemała słodko. Poszła do kuchni i wyjęła potrzebne produkty.
*
-Grace! Pora wstawać
-Mamo, jeszcze chwilka -blondynka naciągnęła bardziej kołdrę
-Wujek zostawił Ci naleśniczki
Dziewczynka od razu wstała
-To gdzie te naleśniczki?
-W kuchni
Poszły do pomieszczenia a jej córka od razu usiadła do naleśników. Wzięła widelec i zaczęła jeść
Adeline w tym czasie poszła do jej rzeczy na dzisiaj. Gdy wróciła Grace skończyła jeść
-Mamo, było pyszne, ale to nie były naleśniki od wuja
Kobieta otworzyła szeroko oczy. Nie spodziewała się, że jej córka się zorientuje.
-Ale jak to? A kogo?
-Ty je smażyłaś mamo. Te wujka są bardziej puszyste i mają kształt odznaki wujka. Ale były pyszne- pocałowała ją w policzek -dziękuję mamusiu

Ade nie była wstanie nic z siebie wykrztusić. W życiu nie powiedziałaby, że jej córka będzie taka bystra i spostrzegawcza i rozróżni jej naleśniki od tych robionych przez Tho. Przecież starała się by były takie same! 
*********************************************************************************
Cześć! Podzieliłam ten rozdział na dwa bo wyszedł mi straaasznie dłuuuugi. Kolejna część na kilka dni! 
A co u was? Może czekając na drugą część zajrzycie na Dark? A tam Message; czyli nowa opowieść mojego autorstwa. Do zobaczenia i miłego weekendu :) 
 
Pozdrawiam 
Laur Cia 


sobota, 2 kwietnia 2016

Rozdział 9



-Nie musisz się martwić, nie dopuszczę by cokolwiek stało się tobie albo małej
-Dziękuję, że chcesz mnie pocieszyć, ale tak naprawdę to są
-Słowa puszczane na wiatr, tak wiem. Jednak uwierz, że noszenie odznaki do czegoś mnie zobowiązuje.
-Czyli do pilnowania bezpieczeństwa cywili a ja do nich należę, tak tak wiem, Tho
-Jesteś dla mnie jak siostra
**
Adeline kończyła sprzątanie po bałaganie spowodowanym bitwą na jedzenie, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Niepewnie podeszła do nich i spojrzała kto stoi po ich drugiej stronie.
-Mamo, nie wiedziałam, że przyjedziesz –wpuściła kobietę do środka
-Nie wolno mi już odwiedzić własnej córki i wnuczki? Gdzie mała?
-Ubiera się
-Dopiero?
-Nie, miałyśmy tu małą wojnę na jedzenie i ubrudziłyśmy się
-To tłumaczy wygląd twojej bluzki –odpowiedziała z rozbawieniem –Oh, Adeline Adeline. Dla dziecka zrobi wszystko, chociaż sama jesteś dzieckiem
-Każdy ma w sobie dziecko, trzeba tylko pozwolić mu ujrzeć światło dzienne i nie oddać się całkowicie gburowatości świata, a co tam u Ciebie? Tata się odzywał?
-U mnie jak zwykle. Tata dzwonił kilka dni temu i pytał się co u was….
Wtedy do pokoju dosłownie wpadła Grace
-Babcia!
-Księżniczko, chodź do mnie
Kobieta nie musiała powtarzać dwa razy, mała dziewczynka dosłownie wpadła w jej ramiona, przytulając się do niej. Po chwili kobieta zaczęła pleść wnuczce warkocze. Adeline w tym czasie poszła do kuchni, wzięła szklanki i sok i wróciła do pokoju.
**
Było chwilę po 17, a Ade była już bardzo zmęczona. Siedziała na fotelu czując, że zaraz zaśnie, a przecież jeszcze czekała na powrót Dominicy z Grace z zakupów na które poszły same, gdyż Adeline nie miała ochoty wychodzić gdziekolwiek
*Rozglądam się wokoło. Wszędzie jest ciemno i pusto. Wszędzie jest cicho, boję się oddychać. Wiem, że ON jest blisko, wiem to po prostu. Czuję, że mnie obserwuje, że zaraz wyskoczy skądś z nożem i mnie zabije. Chcę biec, ale nie wiem gdzie. Chcę uciec, ale nie widzę drogi ucieczki. Nie ma stąd wyjścia, nie ma nic
-Nie uciekniesz stąd Adeline, jesteś moja
Znowu rozejrzałam się dookoła obracając. Jego głos przychodził z niedaleka, nie był echem.
-Jesteś moja –ON znowu to powiedział
Czuję się jak w pułapce. Jak zwierze w klatce.
-Jesteś moją już na zawsze, chodź nie zrobię Ci już krzywdy
-Nie jestem twoja psycholu!
Wtedy dostrzegam coś jasnego, więc niepewnie podchodzę do tego….. to ostrze noża. Odskakuje do tyłu i wpadam na coś, lecz po chwili a raczej po rękach trzymających mnie za ramiona orientuję się, że to ON
-Już mi nie uciekniesz –słyszę tuż nad uchem, szept, który zdaje się rozpływać z wiatrem, ale nadal pozostaje powodując dreszcz strachu przechodzący przez moje ciało*
Adeline obudziła się przestraszona i momentalnie podniosła się do pozycji siedzącej. Z jej ust mimowolnie wydobył się pisk, gdy zobaczyła, że coś za oknem się zaświeciło przypominając jej koszmar sprzed kilku chwil
Drzwi do jej pokoju natychmiast się otworzyły a do pokoju wpadł Thomas
-Co się stało?
-Co ty tutaj robisz? –dopiero teraz zauważyła, że jest w swojej sypialni –I co ja tutaj robię? Przecież byłam w salonie
-Spotkałem Domi z Grace, gdy wracały ze sklepu. Zaoferowałem im pomoc, bo mam dzisiaj dzień wolny jak Ci wcześniej mówiłem, i też akurat wychodziłem się przejść. Zgodziły się i gdy przyszliśmy tu spałaś na fotelu, więc Cię zaniosłem tu. Co Ci się śniło? –spytał siadając na brzegu łóżka
-Nic takiego
-Adeline, krzyczałaś i jesteś tak przestraszona jakbyś zobaczyła śmierć
-Znowu koszmar, ON tam był, byłam w pułapce, nie mogłam nic zrobić. Widziałam nóż, a raczej ostrze. A potem się obudziłam i coś się błysło za oknem
Mężczyzna wstał i wyjrzał za okno
-To tylko piorun, spokojnie. Nic Ci nie grozi. Czy On w tym śnie coś Ci zrobił?
-Nie, złapał mnie. Mówił, że jestem jego –schowała twarz w dłonie
-Postaraj się zasnąć
-A co z Grace?
-Śpi z Dominicą, przypilnuję by nic wam się nie stało

-Dziękuję –położyła się z powrotem i zamknęła oczy……..
*********************************************************************************
Hejka! Tak jak obiecałam kolejny rozdział <3
Następny może będzie jutro, może ponieważ nie wiem jak pójdzie mi pisanie i czy znajdę chwilę na pisanie (ehh, ta nauka :/ ) Jak wam się podobają opisy tego co się śni Adeline? Uprzedzam, że będą czasami się pokazywały ;) Miłego weekendu kochani :) 
Pozdrawiam
Laur Cia