poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Rozdział Specjalny



Thomas

Gdy następnego dnia wyszedłem z domu Deli byłem nadal mega wkurzony. Jak ten cały dupek James mógł tak nachodzić ją? Jak? Czy on jest głupi? Jedno jest pewne, nie zamierzam tego tak zostawić. Moja kochana Deli co prawda nie zgodziła się złożyć zawiadomienie o wtargnięciu do domu ale nie zabroniła też mi złożyć małej wizyty temu idiocie. Nie pozwolę by ktokolwiek doprowadzał ją do takiego stanu! Całą noc siedziałem przy niej i starałem się ją uspokoić. W końcu zasnęła wykończona jednak po jej czerwonych policzkach nadal spływały łzy. Sam miałem ochotę się rozpłakać. Ona jest dla mnie wszystkim, ja dla niej tylko przyjacielem. Typowy jebany friendzone. Nie mam jej tego za złe, w żadnym wypadku. Chcę żeby była szczęśliwa, żeby przestała płakać i zaczęła żyć pełnią życia. I kiedy wychodziła na dobrą drogę to ten kretyn musiał się na niej pojawić. Może to 'najście' było jakieś nieświadome, chociaż w to szczerze śmiem wątpić ale czy on rozumie że Nie to NIE a nie kurdę tak czy może!?! Jeśli nie, to zamierzam mu to uświadomić, jeśli tak przypomnieć. W każdym razie mam go dość. Rano wziąłem sobie wolne od pracy i zadzwoniłem też do pracy Ade żeby powiedzieć że źle się czuje. Przyda jej się sen i odpoczynek po wczoraj. Zaprowadziłem rano jeszcze moją ulubioną Grace do przedszkola i zawiadomiłem jej koleżankę z pracy że też ją odbiorę. A temu sukinkotowi oprócz nauczki zamierzam jeszcze załatwić kilka patroli policji, o tak na wszelki wypadek. I oczywiście piękną kontrolę czy nie był karany wcześniej i cała ta jego firma jest zgodnie z prawem. Nie pozwolę by zatruwał Deli życie, co to to nie. Już może spierdalać na księżyc bo nie zamierzam mu odpuścić. Jadę spokojnie pod jego firmę chociaż wszystko mnie korci żeby wcisnąć gaz do dechy. Ale spokojnie, opanowanie to podstawa, bynajmniej w moim zawodzie. Zaparkowałem niedaleko i wszedłem do tego budynku. Wszedłem według wskazówek na drugie piętro i tam napotkałem stanowisko sekretarki. Dziewczyna umalowana jak nie wiem kto, w obcisłej sukience jak jakaś prostytutka dziwnie wyginała się na fotelu flirtując z jakiś mężczyzną w garniturze. Spod biurka mogłem śmiało zauważyć bardzo wysokie, jak to się mówi... hm... a tak! Szpilki. Już na pierwszy rzut oka dostrzegłem jak bardzo jest sztuczna a mężczyzna który był obiektem flirtu zdawał się zbytnio nie przejawiać nią zainteresowania. Tak, po kilku latach w policji dostrzegam takie rzeczy. Podszedłem do tego miejsca i chrząknąłem na co laleczka Barbie zwróciła swoją uwagę na mnie i zaczęła, tak samo jak wcześniej z mężczyzną, flirtować ze mną. W głowie się z niej roześmiałem, tysiąc razy wolę Adeline nawet jeśli nigdy nie będziemy razem.
-Szukam właściciela tej firmy, Jamesa -powiedziałem gdy wreszcie skończyła mówić jakieś bzdury tymi swoimi pomalowanymi na zbyt jaskrawy róż ustami
-Właśnie tu stoi -uśmiechnęła się sztucznie próbując wyglądać seksownie, no właśnie, próbując -panie Jamesie, ktoś do pana -coś mi się wydaje że IQ tej blondyny jest na minusie skoro woła szefa gdy ten stoi obok mnie. A co do tego że stoi obok mnie to nie poznałem go albo nie przypatrzyłem się
-Zapraszam do mnie do pokoju -powiedział i zaprowadził mnie tam. Rozejrzałem się po pokoju, żadnych kamer włączonych ani nic, czyli mogę działać. Przyparłem niczego nieświadomego bruneta do ściany

-Jeszcze raz się zbliżysz do Adeline to załatwię ci zakaz zbliżania i sprawię że splajtujesz, zrozumiałeś!? -mężczyzna tylko pokiwał głową -Nie wiem co ci strzeliło do tego twojego łba ale odczep się od niej raz na zawsze i daruj sobie bo osobiście oddeleguję cię na Alaskę. I ani mi się waż zbliżać do jej córki! -popchnąłem go lekko i wyszedłem jakby nic się nie stało nie zwracając uwagi na sekretarkę która chciała coś ode mnie. Wróciłem do siebie i chwilę potem FAXem przyszły kopie dokumentów Jamesa. Wziąłem je do ręki i zacząłem przeglądać. Jakieś mandaty za zbyt szybką jazdę lub po spożyciu alkoholu, bójka za czasów młodości, próba kradzieży czegoś tam w sklepie, interwencje w domu rodzinnym. Jednym słowem, nic szczególnego. Miałem nadzieję że będzie coś ciekawszego . Po chwili przyszły różne dokumenty odnośnie jego firmy i znowu żaden hak na całego pana Tirvera. Cóż, trudno, trzeba będzie spróbować inaczej ale i tak nie odpuszczę i nie dopuszczę go więcej do Adeline ani do Grace.........
********************************************************************************
Cześć wszystkim! I kto by powiedział że już pierwszy miesiąc wakacji zleciał :( Za szybko :( Ale ja nie odpoczywam, pracuje nad rozdziałami. Oto obiecany w #BlueDay rozdział i oto go dodaje! Mam nadzieję że wam się spodoba! I mam prośbę, komentujcie proszę jeśli czytacie ponieważ takie komentarze serio motywują <3
Never

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz