Kilka godzin później w jej domu było
już ciszej, Jake wrócił do siebie a Grace zmęczona przysypiała
oglądając swoją ulubioną bajkę w telewizji. Niedługo później
do domu wróciła także Dominica o dziwo bez żadnych teczek i tym
podobnych. Natomiast z uśmiechem i butelką wina w ręce
-Dostałam awans!!! -krzyknęła prawie
na całą okolice
-Gratuluje -przytuliły się
-Trzeba go opić!!
-Jutro idziemy do pracy, nie możemy
pić. A tym bardziej ja
-Trudno, lampka wina jeszcze nikomu nie
zaszkodziła -zdjęła z uśmiechem buty i weszła do kuchni by tam
zostawić torebkę i wtedy zauważyła stos kartek. Wzięła je do
ręki gdy tylko zauważyła logo swojej firmy -Kochana, czemu mi się
nie pochwaliłaś że zmieniasz pracę? To też trzeba opić!
-Nie zmieniam pracy. James, to znaczy
pan Tirver kolejny raz składa mi ofertę pracy w jego firmie
-To czemu się nie zgodzisz?
-Bo nie chcę? Odpowiada mi moja praca
w przedszkolu
-Całe życie chcesz pracować w
przedszkolu? Przecież tyle osób chce u nich pracować a oni chcą
zatrudnić ciebie!
-I co z tego? To że oni chcą oznacza
że ja mam teraz rzucić wszystko to co kocham i biegnąć do nich?
Nie, nie oznacza i nie zamierzam tego zrobić
-Ale, według tego zarabiałabyś już
na początku prawie dwa razy tyle co teraz. Przecież to jest świetna
oferta!
-Ale nie zamierzam z niej skorzystać
-wzięła jej z rąk kartki i je podarła po czym wyrzuciła do kosza
na śmieci -Tam jest ich miejsce
-Nie wiesz co tracisz
-Nic nie tracę. Dajmy już temu spokój
-poszła do pokoju
Nie ma ochoty przyjmować oferty od
Jamesa i tego nie zrobi. Zresztą nikt nie będzie jej mówił co ma
robić. To jest jej życie a jej życie to jest jej sprawa. I to ona
podejmuje decyzje za siebie i za Grace. I jak na razie decyzje które
podejmowała nigdy nie były złe i nigdy nie miała problemów. Może
jedne były gorsze inne lepsze ale i tak na końcu obie były
szczęśliwe, wszyscy byli zadowoleni. Można by powiedzieć, wilk
syty i owca cała.
-Przepraszam Ade, nie powinnam się
wtrącać w twoje sprawy. Masz rację, nie musisz tam pracować.
Widzę jaka jesteś szczęśliwa gdy robisz to co teraz -przytuliła
ją -Przepraszam
-Oh, nie ma za co. Jest dobrze. A teraz
opijemy twój awans -wzięła dwa kieliszki i nalała im trochę wina
-Za pracę
-Za pracę i za szczęście
-Oczywiście -wypiły je z uśmiechem i
odłożyły -Cieszę się z twojego szczęścia
-Ja też. Jeszcze teraz trzeba znaleźć
sobie mężczyzn i będzie perfect
-Albo kota -zaczęły się śmiać
-Mamo, kupisz mi kota?
-Grace, rozmawiałyśmy kiedyś na ten
temat
-Ale mamo. Proszę -powiedziała sennie
tuląc się do niej
-Pomyślę księżniczko, idź spać
-zaczęła ją głaskać po głowie patrząc jak Grace zasypia.
Chwilę potem przeniosła ją do ich pokoju i położyła delikatnie
na łóżku
Może jednak powinna się zgodzić na
tą pracę? Wtedy mogłyby kupić większe mieszkanie. Ale z drugiej
strony gdyby odłożyły trochę to także byłoby je stać. W jej
głowie pojawiły się wątpliwości które zniknęły wraz z
dźwiękiem przychodzącej wiadomości na jej telefon; Z wielką
przyjemnością zapraszamy panią Adeline Chalks na rozmowę o pracę
w firmie M.J. Tirver dnia 28 czerwca o godzinie 10 w gabinecie
szefów.
I już wiedziała, za żadne skarby nie
będzie u nich ani dla nich pracowała. Nie potrzebuje pławić się
w luksusach, mieć najlepsze auto, chociaż wcale nie ma prawa jazdy,
czy mieszkać w jakiś apartamencie. Potrzebuje poczucia
bezpieczeństwa i szczęścia bo to ono jest w życiu najważniejsze.
Nie żadne pieniądze, wakacje, auta, mieszkania, ubrania. Szczęście
i mimo że jest ulotne jak życie czy sława, gdy jest w życiu
ludzkim jest najważniejsze. Dodaje odwagi, sprawia że na twarzy
pojawia się uśmiech. Szczęście, 9 liter, jedno słowo które
pokazują tak wiele. Dla każdego co innego jednak na myśl o nim
wszyscy są pewni czym jest i jakie jest...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz