25 czerwiec 2015
W przeciągu ostatnich kilku
dni w życiu Adeline nie działo się nic dziwnego ani choćby czegoś
co odbiegałoby od rutyny. Praca, dom, Grace, zakupy, obowiązki i
odpoczynek. I tak w kółko, bez żadnych zmian czy nowości.
Zakończenie roku szkolnego zbliżało się nieubłaganie i dosłownie
za kilka dni pożegna się z większością swojej grupy.
Przygotowania szły bardzo szybko i teraz głównie wszystkie
'starsze' grupy robiły próby przed przedstawieniem. Było bez zmian
aż do dzisiaj gdy Adeline, jak zwykle po powrocie do domu zastała
kolejny list. Położyła go na stole z myślą że to są jakieś
rachunki, czynsze i zajęła się tym co ważniejsze. Grace bawiła
się z Jake'iem u Kati więc ona mogła śmiało wypełniać
wszystkie urocze dyplomy dla dzieci
-Jeszcze rok i Grace też
pójdzie do szkoły -powiedziała cicho gdy wypisywała dyplom dla
niej
Wypisywała kolejne i
kolejne aż z 27 do wypisania zrobiły się 3 i wtedy zadzwonił
telefon. Bez zbędnego patrzenia kto dzwoni, z powodu zapracowania
odebrała od razu
-Adeline Chalks, tak
słucham?
-Wiem, że to ty Adeline
-usłyszała głos, głos Jamesa -dzwonię by spytać czy przyjmujesz
moją ofertę
Na jego słowa jej serce
zaczęło bić jak szalone, jaką ofertę? O czym on mówi?
-Przykro mi ale nie rozumiem
o czym Pan mówi
-O ofercie pracy, ponownie
złożonej przez naszą firmę dzisiaj powinnaś ją dostać do
swoich rąk
I wtedy przypomniała sobie
o białej kopercie którą dostała dzisiaj z pocztą. Poszła od
razu po nią i ją otworzyła
-A więc jaka jest decyzja?
-Decyzja, jak i ostatnio
brzmi NIE -powiedziała nieco ostrzejszym tonem ostatnie słowo
-Radzę się nad tym jeszcze
zastanowić
-Grozi mi pan?
-Nie, jednak sugeruję że w
mojej, naszej firmie mogłabyś z pewnością lepiej zarabiać,
moglibyśmy przedyskutować godziny pracy tak byś mogła spokojnie
zajmować się córką. Oczywiście dodatkowo trzy razy w roku urlop
i wszystkie potrzebne kursy opłacamy my. Stanowisko dla ciebie też
byłoby fajne
-A ja sugeruję że jeśli
szuka pan nowej pracownicy czy kogo to pan tam potrzebuje to pomylił
pan adresy. Żegnam pana -rozłączyła się podirytowana
Czy ten bałwan myślał że
przekupi ją pieniędzmi? Urlopem? I Bóg wie jeszcze czym? Ona kocha
swoją pracę, tak definitywnie to kocha. Kocha to że jest blisko
ludzi, ma możliwość porozmawiania z bardzo miłymi osobami. Może
nie zarabia przysłowiowych kokosów ale wystarcza jej to na wiele i
nigdy nie jest w sytuacji gdy Grace brakuje czegokolwiek czy rachunki
są nie zapłacone. Nawet jeśli miałaby problemy z pieniędzmi to
zawsze może liczyć na swoją mamę i tatę. Zawsze może liczyć na
koleżanki z pracy i zawsze może się ubrać jak chce do pracy a nie
musi chodzić w sztywnym, poważnym stroju dopięta na ą, ę. I
przede wszystkim jej szefem nie jest osoba która ją przeraża tylko
bardzo miła i pogodna osoba z którą zawsze może porozmawiać.
Skupiła się na kartkach
wyjętych z koperty i zaczęła czytać co jej 'oferują' i na jakich
warunkach chcieli by ją zatrudnić. Przeczytała je i rzuciła na
kuchenny stół
-Nie mam zamiaru się tym
denerwować -powiedziała i w myślach policzyła do 10 po czym
wróciła do swojego miejsca pracy czyli stołu w salonie i
dokończyła wypisywanie dyplomów. Później poszła po kilka
większych reklamówek i zapakowała wszystkie nagrody dla dzieci
kończących przedszkole i schowała je w sekretne miejsce.
-Teraz już chyba wszystko
mam gotowe -w głowie myślała nad wszystkimi rzeczami które miała
na dzisiaj zaplanowane
Wypisać dyplomy
Odebrać nagrody
Zapakować je
Połączyć dyplomy z
nagrodami
Schować je
-Okey, wszystko mam gotowe
Poszła do kuchni by
ugotować jakiś obiad dla niej, Grace i Dominicy która jak zwykle
wróci spóźniona z masą dokumentów, raportów i innych rzeczy do
wypełnienia 'na wczoraj'. I wtedy zrozumiała że tego też nie
dałaby rady znieść w 'nowej' pracy. Ona woli pracować z ludźmi,
dziećmi a nie z papierami, drukarkami i komputerami. Myślała nad
tym gdy wstawiała Lasagne do piekarnika i pomyślała także o
Jamesie. Nadal ją przeraża, nadal jest w nim coś co wzbudza w niej
strach a ona nadal nie wie czemu. Zdecydowanie powinna już przestać
się bać, ale nie może. Nadal w jej głowie jest to wszystko, to co
się stało 6 lat temu i to ją przeraża. A może przerasta?
Kilkanaście minut później
wyjęła gorącą potrawę z piekarnika i poszła odebrać Grace od
kolegi
-Cześć, przyszłam odebrać
już Grace. Za dużo ci siedzi na głowie
-Nie no coś ty!
-odpowiedziała jej z uśmiechem czarnowłosa. Polubiła Katrine,
jest bardzo miłą i otwartą młodą dziewczyną i dość szybko,
jeśli tak można nazwać ponad pół roku, złapały dobry język
-Mamo! -przybiegła do niej
jej córka i się przytuliła -a zaprosimy Jake do siebie?
-No dobrze, akurat zrobiłam
obiad. Zjecie i dalej się pobawicie okey?
-Tak!
I chwilę potem w jej domu
był również przyjaciel jej córeczki wskutek czego mieszkanie
wypełniło się głosami i śmiechami dzieci. Tak jak kiedyś w jej
domu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz