Nie dawna przeszłość
Cooper przyglądał jej się jakiś czas. Była jak taki zamknięty kwiat, delikatny, wrażliwy. Wyglądała bardzo słodko jak tak spała. W końcu zmusił się by wstać, zrobił to tak, by się nie obudziła. Położył ją i przykrył. Podniósł książki z podłogi i kilka innych rzeczy i w drzwiach spotkał Juliannę
-Dopiero zasnęła -wskazał na łóżko - Mogłabyś ją spakować? Zabieram ją na wycieczkę
-Jasne, nie ma problemu
-Dzięki
***
Gdy Natallie się obudziła nie było przy niej Coopa. Na sąsiednim łóżku siedziała tylko Julia
-Dzień dobry
-Cześć -usiadła i się przeciągnęła
Po czym poszła do łazienki się obrać. Wychodząc spotkała chłopaka
-Czyżby śpioch wstał wcześniej?
-Nie mogłam spać
-Zjadłaś już śniadanie?
-Nie
-To leć, bo w sumie możemy już ruszać
Jak na skrzydłach poszła do kuchni. Chciała już się stąd wyrwać, choćby na dwa dni. Poczuć się w jakimś stopniu wolna. Ledwo weszła do kuchni a już usłyszała kto ją obgaduje. Wielka księżna nie zepsuje jej tego dnia. Nie chcąc spotkać Cecylii wzięła tylko kanapkę i wyszła. Nie potrzebna jej kłótnia. Zjadła ją idąc do pokoju
-Jezu... nie spakowałam się -powiedziała, gdy już do niego weszła
-Pomyśleliśmy -Julianna wskazała na plecak
-Kocham Cię -przytuliła ją
-To mogę już ją porwać? -niespodziewanie w pokoju znalazł się Cooper
-A bierz ją sobie
Nat wzięła plecak i razem z chłopakiem wyszli z budynku
-Ufasz mi? -spytał unosząc brew
-Jakbym Ci nie ufała, to bym z tobą nie szła
-Wiesz gdzie idziemy?
-Nie mam zielonego pojęcia, tak szczerze
-W moje strony. Kawałek za miastem
-Zapowiada się ciekawie
-I tak będzie
Szli przez miasto śmiejąc się. Minęło dopiero pół godziny od ich wyjścia z domu dziecka i jeszcze trochę, no dobra trochę dużo i będą na miejscu. Natallie miała świetny humor. Czuła się.... przypuszczała, że jak inne dzieci w wakacje. Tak, chciała być dzieckiem, chociaż na kilka chwil. Beztrosko. Jednak, gdy usłyszała dźwięk gitary od razu złe wspomnienia wróciły. Niebawem to co podpowiadał jej wewnętrzny głos stało się prawdą. Zobaczyła go. Siedział oparty o fontannę z swoją gitarą. Zmienił się. Tak, definitywnie się zmienił. Jego włosy, były inaczej ułożone, był blady i chudy. A twarz? Hm.. miała bardziej ostre rysy i do kolczyka w ustach doszedł kolczyk w brwi. Był inny. Chciała by jej nie poznał.
-Siora, aleś wydoroślała -niestety rozpoznał ją
-Mike, minęło 8 lat
-Nie liczę. Niezła z ciebie dupcia, muszę przyznać
-Ej, grzeczniej do damy
-Ta mała to moja siostra i mam prawo mówić co chcę
-Nie masz prawa i lepiej się od niej odczep. Nat chodź
Nie lubiła, gdy się nią dyrygowała, ale posłuchała go. Mike z powrotem wrócił do grania swojej piosenki.
-Kto to był?
-Jak widziałeś, mój brat Mike
-On zawsze był taki?
-A nawet gorszy. Kiedy....
Ucięła. Nie chciała z nim rozmawiać o swojej przeszłości. Nikt nie musiał tego wiedzieć
-Kiedy co? -dopytywał
-Nic, nie ważne... A może teraz ty coś opowiedz o sobie
-Ja?
-Tak, o mnie już trochę wiesz, a ja o tobie nic
-Hm.... byłem najmłodszy z czwórki rodzeństwa. Miałem siostrę Bree i dwóch braci Willego i Thomasa. Zawszę byłem do nich porównywany. Oni byli... tacy święci i cudni. A ja? Byłem inny. Miałem pozornie wszystko. Często kłóciłem się z rodzicami. Aż w końcu postanowiłem nie odzywać się do nikogo. Gapiłem się godzinami w sufit. Pewnego dnia, po bójce z Thomasem rodzice za karę zostawili mnie w domu, a sami gdzieś pojechali. Tego dnia mieli wypadek. Zginęli
-Współczuję Ci
-Yhm.... a twoja historia?
-Tajemnica. Chyba dopiero mój przyszły się dowie. -wzruszyła ramionami
-Okej, wyjdziesz za mnie? -uklęknął
-Głupek
-Zobaczysz i tak zostaniesz moją -puścił jej oczko -dam Ci trochę czasu byś się przyzwyczaiła do tego
-Możesz śnić
-Ranisz moje serce -złapał się za nie
-Ups -zachichotała
-Wiesz, to tu......
*********************************************************************************
Witam. Dzisiaj nie miało być rozdziału, jednak zebrałam swoje 'zwłoki' i spięłam się i jest. To po pierwsze, a po drugie, jak ostatnio mówiłam; wczoraj byłam na wycieczce i w drodze na miejsce nasz autokar prawie miał wypadek. Spałam wtedy i obudził mnie wielki wstrząs. Słuchałam wtedy 'Story of my life' i całe, moje dotychczasowe życie dosłownie przeleciało mi przed oczami. Jakby kierowca nie wyhamował (dzięki Bogu) najprawdopodobniej ..... nawet nie chcę o tym myśleć. (Boże po co ja to piszę) I postanowiłam dać posta. Taki trochę śmieszny.
Znowu zebrało mi się na 'złote myśli'..... napiszę tylko 'Live while you're young and while you live'
Takim smutnym akcentem kończę
Pozdrawiam
Laur Cia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz