Ach, ta matematyka
09 lipca 2012
W ciągu ostatnich trzech dni Natallie nie widziała w ogóle nowego. Tak zwykła go nazwać. Nie miała też jak oddać mu jego bluzy. Nadal ją trzymała u siebie. Już i tak cały czas Julianna jej dogryzała. Sugerowała, że są parą, ale starała się ją olewać. Miała ważniejsze sprawy na głowie. Już jutro miała pisać test kompetencyjny z matematyki. To była jej pieta Achillesowa. Wprawdzie Julia oferowała jej pomoc, jednak ta jej nie przyjęła. Wolała sama się uczyć. Chociaż od tego testu zależało czy zda do następnej klasy. Głupie uzyskanie 68% sprawiało heh trudność. Uczyła się już kilku godzin a wydawało jej się, że stoi w miejscu
-Czego się znowu uczysz> Nie było Cię ani na śniadaniu ani na obiedzie -rzuciła Julia, gdy tylko przekroczyła próg pokoju
Nati w odpowiedzi tylko podniosła trochę wyżej książkę i wróciła do nauki . Miała jeszcze sporu czasu z pozoru, a materiału jeszcze więcej
-Możesz się przemęczyć - rzuciła na jej tapczan jabłko - zjedz
-Nie
-Jak tam chcesz
Znowu wróciła do powtarzania materiału. Rzuciła okiem na zegar wiszący koło drzwi. Wskazywał 13:23. Mimo wczesnej pory chciało jej się spać. Tak jak zwykle. Wolała spać całe dnie niż rozmawiać z kimś. To też był jej jeden z wielu sposobów na spokój. Teraz jednak nie chciała spać. Nawet nie zauważyła kiedy zasnęła. Gdy się obudziła było po 21. 'O f#ck' - pomyślała. Zauważyła, że Julia już spała. Nie chcąc jej budzić po omacku ubrała bluzę i wziąwszy książkę wyszła z pokoju. Dopiero na jasnym korytarzu zauważyła. że ma na sobie bluzę Coopa. Nie miała czasu by się wracać. Cichutko poszła do pokoju głównego i usiadła przy jednym z biurek, zapalając lampkę. Musiała się jeszcze dużo uczyć, a czas leciał nie ubłaganie. Kolejny raz rozwiązywała ćwiczenie, to samo ćwiczenie bez pozytywnego rezultatu. Nawet nie usłyszała kroków
-Powinnaś coś zjeść -ze strachu aż podskoczyła -Nie musisz się mnie bać -poczuła rękę na swoim ramieniu
-Nie boję się. Po prostu nie spodziewałam się ciebie -ściągnęła bluzę i mu ją podała -twoja
-Możesz ją wziąć. Od rana nic nie jadłaś -podał jej talerzyk z kanapką -twoja ulubiona
Zastanawiał się skąd wiedział. 'A tak' Julianna za dużo mówi. Jutro oberwie się jej
-Dziękuje
Cooper zauważył co robiła. Znał te ćwiczenia. Sam dwa lata wcześniej miał je w szkole. Jednak z matematyką nigdy nie miał problemów w szkole. Chciał jej pomóc i to zrobi
-Pomogę Ci
-Nie trzeba -powiedziała kończąc kanapkę, naprawdę była głodna
-Trzeba, trzeba. Na kiedy to masz?
-Na jutro
-Będzie trudno, ale damy radę -powiedział przynosząc sobie krzesło
Usiadł koło niej i zaczął jej tłumaczyć. Słyszała go z uwagą. Był lepszy niż jej matematyk, profesor Hitew. Z każdym ćwiczeniem wydawało jej się, że coraz więcej umie. Nawet nie skapnęła się, gdy było koło północy. Właściwie przerobił ju ż z nią cały materiał, tylko już powtarzali .
-Dziękuje Ci bardzo -powiedziała na końcu
-Spoko -uśmiechnął się- zawsze możesz do mnie przyjść po pomoc
-Jesteś moim najlepszym kumplem -przytulili się
-Idę jutro z tobą
-Nie musisz
-Ale chcę
Cieszył się, że mógł jej pomóc. To było fajne uczucie, tym bardziej, że zyskał spoko kumpla. Szczerze dogadywał się z nią lepiej, niż z nie jednym chłopakiem. Nie miał problemy z tym, że była dziewczyną. Dla niego była po prostu kumplem. Tymczasem ona była na siebie zła. Złamała swoją zasadę,. No, ale czasu nie cofnie. I chyba nie chciała tego robić
-Odprowadzę Cię
-Nie trzeba
-I tak to zrobię, czy Ci się to podoba czy nie -wyszczerzył się
Wstał razem z nią i cały czas szedł za nią. Gdy doszli do jej pokoju rzucił:
-Do zobaczenia na śniadaniu. Masz być
-Może
Weszła do pokoju i zamknęła drzwi. Rzuciła się na tapczan i momentalnie zasnęła.....
**********************************************************************************
Cześć! Już trzeci rozdziała, albo dopiero trzeci. Szczerze całkiem nieźle się przyjęło. Jestem zadowolona z efektu. Nie długo pojawi się zakładka 'Jeśli chcesz' a w niej niespodzianka. Zdradzę tyle, ze będzie to coś z filmikami. Miłego tygodnia
Pozdrawiam
laur_cia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz