czwartek, 16 czerwca 2016

Cześć
Przepraszam wszystkich ale wyjeżdżam na kilka dni i nowy rozdział pojawi się dopiero po 24 czerwca br. Mam nadzieje, że mi to wybaczycie <3
Nutka dla wszystkich na te ostatnie dni <3
Love u all 
  Never 

piątek, 10 czerwca 2016

Rozdział 15


*Rozdział nie ocenzurowany!*

Mężczyzna jak najszybciej tylko potrafił odwiózł Jake’a i nie mówiąc ani słowa wsiadł do swojego auta i przekraczając wszystkie przepisy pojechał w kierunku który był bardzo dobrze znany tylko mu. W kierunku miejsca w którym już od kilku tygodni nie był. W kilkanaście minut był na miejscu, przed bramą. Otworzył skrytkę w samochodzie w celu poszukiwań pilota do otworzenia jej
-Gdzie to cholerstwo jest?
Po kilku minutach brama się otworzyła a on mógł wjechać do swojego domu, domu który od kilku tygodni stał pusty. Prawie pusty, bo zajmowała się nim gosposia, którą zatrudnił. Większość czasu spędzał w biurze, w miejscu gdzie zaczął wszystko od nowa. Zaparkował swoje drogie auto przed domem i z niego wysiadł.
-Dzień dobry panie Tirver –gdy tylko przekroczył próg domu powitała go jego gosposia; pani Joe –Przepraszam, ale nie wiedziałam, że zamierza pan przyjechać do domu więc obiad będzie gotowy za pół godziny
-Nie trzeba, Joe. Nie jestem głodny. Na resztę dnia masz dzisiaj wolne, chcę być sam –poszedł na górę i zamknął się w swojej sypialni
Była urządzona w czarnych kolorach z białymi elementami. W pokoju znajdowały się dwie pary drzwi; do wyjścia na korytarz, taras, do łazienki i małej garderoby. Na samym środku był położony bardzo gruby i miękki dywan kontrastujący ze ścianami, sięgał aż do połowy wielkiego, czarnego łóżka które zdawało się zawierać podwójny materac. Bardzo wygodne, dobrze się na nim spało chociaż on nie mógł w nocy spać spokojnie, nie po tym co zrobił kiedyś. Na suficie wisiał duży żyrandol, który zapalony był w stanie oświetlić cały pokój o ile nie całą salę balową. Na jednej ze ścian było wielkie lustro, które kazał zrobić specjalnie na zamówienie chociaż nie był w stanie patrzeć na siebie normalnie. W odbiciu widział tylko potwora, nie człowieka, potwora jakim był. Ten dom wydawał mu się za duży dla niego samego, w końcu mieszkał sam i to nie miało szans by się zmienić. Mógł mieć każdą, jednak ta każda by leciała tylko ja jego pieniądze, on chciał czegoś więcej. I właśnie to więcej stracił 6 lat temu, 6 pieprzonych lat w których razem z bratem zbudował firmę, bardzo dobrze prosperującą ale i nadal czul się okropnie.
Patrzył na to wszystko, aż w końcu jego wzrok utkwił w swoim odbiciu w lustrze. Natychmiast poczuł gniew i chwilę potem rozbił lustro na setki kawałeczków które rozsypały się na podłodze. Na jego pięści natomiast było kilka ran spowodowanych odłamkami ran. Ściągnął z siebie marynarkę i rzucił ją gdzieś na łóżko. Podszedł do swojego prywatnego barku i wyjął z niego kilka butelek alkoholu. Zasłonił okna i zaczął pić
**
Opróżnił kilka butelek i chciał wypić kolejną jednak pod wpływem procentów które krążyły w jego krwi tylko ją przewrócił na co ubrudziła piękny biały dywan. Nawet nie zauważył kiedy w jego pokoju znalazł się jego brat, dopiero jego głos go o tym uświadomił
-Boże, coś ty z sobą zrobił debilu?! – drugi mężczyzna wszedł do pokoju i niemal od razu miał odruch wymiotny na sam zapach który był w pomieszczeniu. Zapach wielu trunków zmieszanych ze sobą, począwszy od tych dobrych, drogich a kończąc na tych słabszych co dawało dziwną mieszankę. Zobaczył na podłodze, obok swojego upitego a raczej zalanego w trzy dupy brata kilka pustych butelek
-No nieźle. Jakaś specjalna okazja czy tak po prostu miałeś ochotę się narąbać?
-Nnnie… to znaczyy taaak… niee wieeenm. Dajj spać
Brunet pokręcił głową zażenowany i podszedł do okna, odsłonił je i otworzył drzwi od tarasu. Od razu do pomieszczenia zdawało się wpaść świeże powietrze, czyste powietrze dzięki któremu mógł normalnie oddychać
-Mojaa głowaa
-Dobra, daj spokój. Powiedz co się dzieje?
-Małpa zje Ciee? –próbował wstać ale mu się to nie udało i upadł
-Masz powiedzieć co się dzieje!
-Jakie pradawne dzieje? –kolejna próba skończyła się identycznie
-Jesteś głupi czy co?! Co się z tobą dzieje?
-No mów kto cię zje? –udało mu się wstać opierając o ramie łóżka ale po chwili znowu upadł
-Ja pierdole, coś ty zrobił z tym lustrem?! –jego krzyk zdawał się być słyszany w całym domu
-Niic. –zaczął się śmiać i znowu próbował wstać jednak tylko się zataczał
Jego brat podszedł do niego i dał mu w twarz
-Ogarniesz się wreszcie?!!

-Boo… jaa chyba mam dziecko…..

sobota, 4 czerwca 2016

Rozdział 14



Zostaw mnie nas 

W pracy Adeline cały czas myślała nad zdarzeniem z rana. Co by było gdyby Thomas nie postanowił złamać jej zakazu? Czy James by ją porwał? Czy James miał ochotę to zrobić? Czy jeszcze kiedyś zobaczyłaby Grace gdyby wsiadła? Czy zmusiłby ją do tego? Czy zabił? Pytań roiło się z każdą kolejną minutą i nie chciały zniknąć, wierciły jej dziurę w głowie. Przed oczami miała cały czas jego widok gdy tylko zamknęła na chwilę oczy, widok jego idącego w jej kierunku z zamiarem zmuszenia jej do wejścia do auta. Jego głos a raczej jego wspomnienie które cały czas błądziło gdzieś w jej głowie sprawiało, że cała się trzęsła.
Bała się czy wróci, czy z nowy będzie coś od niej chciał, czy będzie ją nękał, i skąd on w ogóle wie gdzie ona była? Czy ją śledzi?
-Hej, wszystko okey? –przed oczami pomachała jej Maggie –Jesteś strasznie blada!
-Tak, Maggie. Wszystko jest dobrze
-Słaby dzień?
-Można tak uznać. Mogłabym mieć prośbę?
-No słucham
-Czy mogłabyś dzisiaj zamiast mnie iść wydawać dzieci rodzicom?
-Tak, nie ma problemu. A coś się stało?
-Nie, nic się nie stało –dziewczyna próbowała się uśmiechnąć jednak nie wychodziło jej to
-Jesteś pewna?
-Tak, Maggie. Po prostu jestem trochę zmęczona –skłamała nie chcąc by ktokolwiek dowiedział się o jej przeszłości
To była jej tajemnica, coś o czym nikt nie miał prawa wiedzieć. O czym nikt nie mógł wiedzieć. Czuła się przez to inna, różna od pozostałych dziewczyn. Wstydziła się; zresztą kto by się nie wstydził mówić o tym? Czy jakiejkolwiek dziewczynie kiedykolwiek było łatwo mówić o tym, że została zgwałcona? Czy to może być w jakimkolwiek stopniu proste? Nie, dla niej nie. Nie mówiła o tym nikomu, nikomu nie chciała tego powiedzieć. To było coś co miało pozostać jej tajemnicą, jej i tylko jej. Nawet Grace nie wie nic na ten temat, Adeline uznała że jest jeszcze za młoda. Powiedziała jej, że jej tata musiał wyjechać bardzo daleko i nie jest wiadomo kiedy wróci. Ale, czy kiedykolwiek zdoła jej się zaufać jakiemuś mężczyźnie i z nim być? Na dzień dzisiejszy odpowiedz jaka przychodziła jej na język była przecząca. Dobrze się czuła jako singielka, nie potrzebowała nikogo. Nie chciała nikogo. Żadnego mężczyzny, partnera, randek. Nic. Chciała spokoju, żyć bez strachu co jednak nie było jej dane. Chciała budzić się bez strachu, jednak nie potrafiła. Chciała móc bez obawy wyjść chociażby do sklepu, nie umiała. Wszystko budziło w niej wewnętrzny lęk, lęk którego od tylu lat nie była w stanie przezwyciężyć.
**
-Adeline! Chodź na sekundkę, proszę! –wołanie Maggie przerwało Adeline ubieranie dzieci, które jako ostatnie czekały na odbiór rodziców
-Już idę –dziewczyna wstała i wyszła z małego pokoju po czym  zamknęła uważnie drzwi by żadne z dzieci nie postrzeżenie nie opuściło czasami pomieszczenia
Przeczuwała że to może być coś, coś czego zbytnio nie potrafiła nazwać, jednak  z pewnością nie było to nic dobrego
-Tak, słu.. –nie zdążyła dokończyć bo już wiedziała co a raczej kto to był. Po drugiej stronie szklanej recepcji stał nie kto inny jak James.
-Ten pan twierdzi, że miał również odebrać two.. to znaczy Grace Chalks.
-Bo to jest prawda. Moja znajoma która ją odbiera po szkole poprosiła mnie bym razem z Jake’iem odebrał niejaką Grace Chalks. –jego barwa głosu nadal była lodowata jak i wtedy gdy próbował ją wmusić do wejścia do swojego auta. –A ta pani nie chce mi jej wydać
-Przykro mi, ale mama Grace nie wpisała na listę osób które mogą odbierać jej córkę nikogo oprócz jej mamy i jeszcze jednej pani. Niestety nie mogę wydać panu Grace. –starała się nie pokazać żadnych emocji oprócz standardowego tonu podczas wymawiania bardzo dobrze nauczonej regułki. Choć tak naprawdę w środku krzyczała. Najpierw chciał ‘porwać’ ją a teraz jeszcze miałby zająć się Grace!? Na szczęście dzisiaj był piątek i ona sama ją odbierała. Jednak czy on odbierał ją wcześniej? Nie, to nie możliwe, przecież w ostatnim tygodniu to ona wydawała dzieci i zawsze po Grace i Jake’a przychodziła Kat ewentualnie jej dziewczyna Maggie brała ich oboje.
-Ale to jest niedopuszczalne! Żądam rozmowy z przełożoną pań!
Adeline czuła, że robi jej się słabo. Czy on chce złożyć na nią skargę za to, że nie chce wydać mu jej córki!? Przecież to jest chore. Jak mogłaby wydać swoja córeczkę, która jest jej oczkiem w głowie obcemu mężczyźnie!? Nieprzewidywalnemu zresztą
-Niech pan się odczepi raz na zawsze ode mnie i od mojej córki!! –dopiero po chwili zorientowała się, że krzyknęła.  Nigdy wcześniej tego nie robiła, miała nerwy ze stali. A teraz? Sama nie wie, może to z obawy o córkę
Mina James’a za to pokazywała zmieszanie, tak jakby ktoś ściągnął z jego kamiennej twarzy maskę pokazując prawdziwego człowieka a nie manekina bez uczuć. Nie był w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa.

-Jak pan widzi, Grace ma kto odebrać i proszę pana o opuszczenie budynku przedszkola. Skargę może pan składać na Maggie Enger u dyrektorki placówki. Życzę miłego dnia –ciszę przerwała blondynka na co mężczyzna skinął głową po czym wyszedł z budynku z małym Jake’iem który tylko pomachał do Ade…..
******************************************************************************** 
Cześć wszystkim!! Tak, znowu będę przepraszała, jednak przygotowania do #BlueDay i koniec roku mnie również dobija. Mam nadzieje, że mi wybaczycie i zrozumiecie mnie. Przemyślałam sobie trochę i uznałam że NA RAZIE wrócę do starego harmonogramu dodawania rozdziałów czyli -> jeden rozdział w tygodniu, czasem dwa. Rozdziały będą pojawiały się w środy ew. w czwartki. 
Kocham was strasznie i wierzcie że każde kolejne wyświetlenie mojej ciężkiej pracy sprawia że się uśmiecham :) I przypominam, że komentarze jeszcze bardziej motywują do pisania :) Miłego weekendu i życzę wytrwania do 24 czerwca ;) 
All of love 
Never