sobota, 27 lutego 2016

Rozdział 2


Magic
27 październik 2009
Gdy ktoś mówił, ze urodzenie dziecka jest najcudowniejszą i najlepszą rzeczą, która może spotkać kobietę chyba nie wiedział co mówił. Przekonała się o tym na własnej skórze. A przecież kto tego nie wie lepiej niż osoba, która urodziła dziecko. Adeline kilka godzin urodziła córeczkę. Musiała przyznać, ze była bardzo słodka i po prostu nie dało się w niej nie zakochać. Była taka wesoła, prawie w ogóle nie zapłakała. Była taka nie winna, a nie winnych się nie kara. Miała w głowie natłok myśli, dosłownie milion
-Myślałaś nad imieniem? -i nagle wszystkie wyparowały
-Emm.... nie, ale chyba mam pomysł
Usiadła inaczej na łóżku i spojrzała na łóżeczko w którym spała malutka dziewczynka zawinięta w różowy kocyk
-Tak, to chyba będzie dobre imię
-A może raczysz oświecić swoją mamę?
-Ahh tak. Myślę, że będzie miała na imię Grace; czyli łaska
-Ohh, zawsze byłaś poliglotką
Spróbowała się uśmiechnąć. Okazało się to trudniejsze niż myślała. Nie była już tą samą dziewczyną, nie, życie ją dużo nauczyło. Także tego, ze okaleczanie nic nie daje. Tylko rany i zmylne uczucie, że gdy się tniemy to zapominamy i mniej cierpimy. Nie tracimy smutków, tylko zdrowy umysł. Teraz to wiedziała. Znowu w głowie miała milion myśli. Jak sobie poradzi? Czy sobie poradzi? Nie, musi sobie poradzić. Przecież jest silna, zawsze była
-Nie przeszkadzam? -w drzwiach stanęła Dominica -Przyszłam jak najszybciej mo..... To twoja córka? No, nie jasne, ze twoja, przecież.... Ale ona słodka. Jak ona.... No nie, pewnie jeszcze nie masz imienia
Dominica była jak zwykle roztrzepana, ale przecież taką ją lubiła
-Tak, to Grace
-Grace? Grace Grace Grace Grace. Coś mi się kojarzy -przymrużyła oczy próbując się skupić -Grace, Grace, Grace. Łaska a tak Grace oznacza łaskę. No przecież. Jak mogłam zapomnieć. A tak a pro po zapominania, zapomniałabym -zaczęła przeszukiwać swoją torbę, a gdy znalazła to czego szukała pisnęła -Proszę, notatki. -podała jej bardzo kolorowy zeszyt, by po chwili jej go wyrwać -A nie, przecież nie będziesz pisała po porodzie. Jestem głupia
-Spokojnie, wdech i wydech, wdech i wydech
-Tak, tak. Przepraszam, jestem roztrzepana
-Spokojnie, siadaj i opowiadaj co w szkole
-Wiesz córciu, ja może zostawię was same
-Dzięki, mamuś
Z uwagą patrzyła jak jej matka wstaje , jeszcze raz spogląda na małą i wychodzi. Teraz spokojnie wyjęła z dolnej szafki jedzenie, które ostatnio dostała i 'zjadła' i poszła wyrzucić
-Zgłupiałaś?
-Nie, czemu?
-Musisz jeść!
-Wcale nie
-Okej -poszła do łóżeczka i wzięła na ręce Grace- A teraz powiedz tej kruszynce, że jej nie kochasz
Adeline cicho westchnęła
-No widzisz, a teraz wyjmij z mojej torby oklejone pudełko i masz zjeść co dała mi mama. A ciocia Dominica zajmie się kruszynką
-Ciocia Dominica?
-Tak, a ty won jeść. W końcu malutka zrobi się głodna. Prawda, Grace?
-Jesteś niesamowita
Jedząc przyglądała się Dominice. Ta dziewczyna była nie możliwa. Jeszcze chwilę temu omal nie zbiła nowego telefonu a teraz z wielką uwagą kładła jej córeczkę, jakby była ze szkła albo z porcelany. Co ona mówi! Przecież Dominica nie obchodziła się tak nawet z wazonem z chińskiej porcelany. Nie mogła powstrzymać się od śmiechu
-Z czego się tak śmiejesz?
-Nic, nic-A jak się trzymasz? No wiesz
Wtedy wszystko wróciło do niej z zdwojoną siłą. Wszystko o czym starała się zapomnieć. Rozpłakała się
-Ćśśśś -Dominica w ułamku sekundy znalazła się przy niej i ją przytuliła -przepraszam
Adeline wytarła łzy i poszła sprawdzić czy mała śpi. Odeszła dwa kroki i w pokoju rozległ się płacz dziecka. Wróciła do niej i pogłaskała. Sprawdziła pieluszkę, przytuliła, lecz mała nie przestawała płakać
-Gdzie jest instrukcja?
-A kto powiedział, że jest łatwo, myszko?
Odwróciła się i uśmiechnęła
-Tatuś -rzuciła mu się w ramiona -tęskniłam, Myślałam, że nie przyjedziesz.
-Chciałem zobaczyć swoją wnusię i jej bardzo silną mamusię
Skinęła głową i wróciła do łóżeczka małej
-Nie przestaje płakać
-O wielkie nieba! Jest taka do Ciebie podobna
-Też miałam takie oczka?
-Nie, też tak się darłaś
Adeline spojrzała na swojego ojca wzrokiem zabójcy 
-Daj mi ją -wziął dziewczynkę na ręce a ta przestała płakać
-Jak ty to?
-Magia, córciu, magia
*********************************************************************************
Cześć! Już drugi rozdział Chance number two. Mam nadzieję, że wam się podoba ta część ;)
Chciałabym jeszcze powiedzieć, że razem z Olviak zaczęłam prowadzić Dark. Coś innego dla mnie, ale no.
Przypominam o głosowaniu Blog Roku 2015 -Zaufaj :)
I może nutka na dobry weekend
A wam jak się podobało BRIT Awards 2016?
Pozdrawiam was wszystkich gorąco
Laur Cia

wtorek, 23 lutego 2016

Rozdział 1


Łzy

01 luty 2009
Leżała kolejną godzinę wpatrując się w sufit. Wszystko było bezsensu. Dręczyły ją milion pytań. Czemu ona? Kim on był? Czy ją znał? Miała dosyć. Była już w tym szpitalu ponad tydzień, a wydawało jej się, że wieczność. Policja nie złapała tego kto.... kto.... nawet nie umiała tego wymówić. Chciała ze sobą skończyć, lecz aktualnie były małe szanse, że jej się to uda. Szklane drzwi i okno na sale utrudniało wiele. Dodatkowo co jakiś czas przychodziła pielęgniarka. Żałowała, że po tym co ON zrobił nie zabił jej. Mniej by cierpiała, a tak leży i musi kolejny raz opowiadać o tym co się stało, gdy wracała z urodzin Maggie. Chciała o tym zapomnieć, lecz nie umiała. Co noc jej się śni, że ON wraca. Co noc budzi się z krzykiem. Jedyne co oddziela to co się wtedy stało od tego co jej się śni, to to, że może się obudzić, przerwać koszmar. Codziennie odwiedza ją Dominica. Stara się pocieszyć. Codziennie przychodzi również jej mama. Ona również stara się poprawić jej humor, lecz to nie one zostały ...zgwałcone. To nie one wracając zostały skrzywdzone. To nie im nikt nie pomógł, mimo, że krzyczały, wzywały pomocy, szarpały się. To nie one nie mają poczucia własnej wartości. To nie one czują się winne
Adeline znowu zrobiło się nie dobrze i pobiegła do łazienki. Chwilę później poczuła czyjeś ręce na włosach. Krzyknęła i zaczęła się szarpać
-Ćśśśś, to tylko ja córeczko
-Mamo.... prosiłam Cię byś mówiła, gdy wchodzisz. 
-Dobrze, myszko. Przepraszam nie powinnam się tak skradać -po policzku jej rodzicielki spłynęła łza
-Mamo, nie płacz, to nie twoja wina -starała się ją przytulić, ale nie umiała
Nie potrafiła. Nawet dotyk jej własnej mamy sprawiał, że się trzęsła ze strachu. Jakby bała się, że ON nagle wyskoczy z niej, jakby był przebrany i znowu.....
-Znowu Cię mdli?
-Jak widać -wróciła na łóżko
-A jak się czujesz? Lepiej
-Gorzej, nie chcę mi się żyć. To nie ma za grama sensu
-Uwierz mi, będzie dobrze. Była pani doktor?
-Nie, jeszcze nie
-Mam dla Ciebie twój zeszyt o który wczoraj prosiłaś
-Dziękuje -spróbowała się uśmiechnąć
Lecz nie potrafiła. Nie umiała ułożyć ust w podkówkę, nie potrafiła zrobić tak prostej czynności. Uśmiech. Czynność, którą wcześniej robiła kilka razy dziennie. Ba! Nieraz uśmiechała się całodobowo. Teraz nie umiała zrobić tego choćby na sekundę. Otworzyła swój czerwony zeszyt. Na niektórych stronach były rysunki, na innych zdjęcia, cytaty. Dużo rzeczy. Zeszyt był prawie pełny, w końcu liczył już ponad dwa lata. Założyła go wtedy z tatą, który teraz jest pewnie gdzieś w Danii. Praca. Słowo, które jeszcze do niedawna chciała wykreślić, dzisiaj tym słowem była bezbronność. Właśnie taka wtedy była. Teraz nie chciała żyć. Jej życie straciło sens. Bo po co żyć, nie mając siły wstać? Jej życie chyba gorsze już być nie mogło. Najpierw rozłąka z tata, później zostawił ją chłopak, a teraz....
-Dzień dobry panienko. Lepiej się dziś czujesz? - z zamyślenia wyrwał ją głos lekarki
-Nie, a pani czułaby się dobrze?
-Aniołku, dasz radę -kobieta uśmiechnęła się życzliwie -Mam już wyniki. I moje przypuszczenia się potwierdziły, jesteś w ciąży.
-Że co!? Jaka ciąża!? Boże -po jej policzkach zaczęły spływać łzy
Jej życie właśnie jeszcze bardziej straciło sens. Ona ma przecież tylko 17 lat i jest już w ciąży?! I to jeszcze z tym bandytą!? To było dla Adeline za dużo. Jej mama dotknęła jej ręki
-Córeczko, wszystko dobrze? Zbladłaś
-Nic nie jest dobrze! Najpierw ktoś.... -załamał jej się głos -a teraz okazuje się, że jestem z tym kimś w ciąży! Normalnie cudownie!!
-To nie jest koniec świata, myszko. Damy sobie radę
-To jest koniec świata! -podciągnęła kolana do brody i objęła je na tyle ile na ile umożliwiały jej to wenflony
Czemu akurat ona? Czemu> Kto jej tak bardzo nienawidził? Kto? Chciała by to się okazało bardzo realnym snem z którego za chwilę się obudzi, ale to działo się naprawdę. Naprawdę tu leżała. Naprawdę była w ciąży. Owszem chciała mieć kiedyś dziecko, ale nie teraz i nie w wyniku Tego. Chciała by dziecko było owocem miłości, upragnionym przez nią i jej ukochanego a nie by było owocem gwałtu.  To dodatkowo przypominało jej o tym. O tym mężczyźnie. Jednak nadal tylko pamiętała srebrny łańcuszek na jego szyi i zapach. Zapach silnych, męskich perfum, którymi był wypryskany. Pamiętała ból jaki jej sprawił. Nie tylko ten fizyczny, ale i ten psychiczny. I to że zostawił ją gdzieś w krzakach, a potem ciemność. Czuła się winna i to uczucie jej nie opuszczało. A to dziecko? Nie chciała go. Chciała się zabić
-Córciu, chciałabym porozmawiać z twoją panią doktor. Dasz sobie radę przez chwile?
Przez głowę przeszło jej, że jest szansa
-Tak, możesz iść
-Zaraz będę
I została sama. Rozejrzała się i wyjęła uważnie scyzoryk. Poszła do swojej łazienki i otworzyła mały nożyk. Zaczęła robić kreski na nadgarstku a krew powoli spływała na szpitalną podłogę.... przymrużyła oczy i po kilku sekundach ogarnęła ją ciemność.........
*********************************************************************************
Cześć! Witam wszystkich jeszcze raz! Jak wiecie 'Zaufaj' bierze udział  w Blog Roku 2015. Od dzisiaj jest głosowanie i trwa do 1 mara br. jeżeli chcecie zagłosować na 'Zaufaj'  to należy wysłać SMSa o treści
'B11511'  na numer 7124
I to chyba koniec ogłoszeń parafialnych
A nie, jednak nie; przepraszam, że tak długo mnie nie było
Pozdrawiam
Laur Cia

niedziela, 21 lutego 2016

Informacja




Cześć wszystkim!!! :)
Witam po przerwie :) , wróciłam do was. Prolog już się ukazał nie długo pierwszy rozdział.
I rozdziały będą się pojawiały co kilka dni

A co do linku, razem z przyjaciółką a właściwie ona podsunęła mi ten pomysł by zgłosiła moje ukochane Zaufaj i no ten no ... jest. Dalsze informacje (jeśli będą) podam jak sama będę wiedziała

I do zobaczenia w następnym rozdziale kochani !!! :)
Tęskniłam za wami strasznie
Pozdrawiam
Laur Cia

piątek, 19 lutego 2016

Prolog




Wiesz co to BÓL?
Nie chodzi mi o ból zęba czy głowy, chodzi o ból
psychiczny. Gdy wszystko co kolorowe zaczyna tracić
barwy, smak. Gdy wszystko staje się bezsensu. Gdy wstajesz 
rano i marzysz o śmierci. Gdy czujesz się winny, mimo, iż nic złego
nie zrobiłeś. Bo przecież czy jest się winnym idąc na urodziny koleżanki?
Będąc trzeźwym? Bawiąc się pierwszy raz od dwóch lat? Świętując? Żyjąc?
Wychodząc o normalnej porze? Nie, nie jest się winnym. Nie jest się winnym broniąc 
się, krzycząc. Wina jest osoba, która dopuszcza się takiego czegoś. Winna bo to ona zrobiła
coś złego. Bo to ona jest zbrodniarzem, a skrzywdzona osoba -ofiarą. 
Więc czy winny zasługuje na drugą szansę?